Zima. Czas spokoju, mrozu, śniegu i długich nocy. Przyroda śpi. Dni są jeszcze krótkie, chociaż w lutym, przybywa go w zawrotnym tempie. Wiele ludzi ani myśli o wycieczce do lasu. Mówią sobie: “po co”? Jest zimno, szaro, buro i ponuro. Jakie to oklepane i wyświechtane stwierdzenie. Grzybów i owoców leśnych brak. Tylko zimnica i ciemnica oraz szorstkość, objawiająca się charakterystycznym szumem wiatru na wyschniętych liściach i trawach. Ale dla poszukiwacza przygód, miłośnika przyrody i tropiciela starych, sędziwych drzew jest to najlepsza pora w roku. Dlaczego?
Listopad, grudzień i styczeń to jeszcze bardzo krótkie miesiące (w sensie długości dnia). Przy pełnym zachmurzeniu, po godzinie 15-stej w lesie zapadają ciemności. W lutym, długość dnia zdecydowanie przyśpiesza, dzięki czemu, nawet w kiepskich warunkach oświetleniowych, można dłużej buszować w terenie. Obecnie do około 17-stej godziny. I tak naprawdę, przewaga zimnej pory roku nad ciepłą dla “łowcy drzew” jest ogromna. Przede wszystkim nie ma liści i wszechobecnego, zielonego baldachimu, skutecznie maskującego pnie drzew. Nie ma komarów, kleszczy, bąków i innych krwiopijców, które późną wiosną i latem towarzyszą turyście z uporem maniaka.
Okres, od lutego do końca marca – według mnie – jest najlepszy na poszukiwanie grubych, starych drzew. Sęk w tym, że jeżeli już dołącza się do elitarnego kręgu poszukiwaczy/zdobywców/tropicieli/łowców drzew to pozostaje najważniejsze pytanie. Gdzie ich szukać? Można pojechać w teren solo, wysiąść gdzie popadnie i co dalej? Drzewa same nie przyjdą. Trzeba je odnaleźć. Najlepiej rozpocząć od analizy na mapie terenu, który mamy zamiar penetrować. Nieocenione są mapy, na których wskazano pomniki przyrody (najczęściej na zielono) oraz tzw. cenne drzewa (z reguły na pomarańczowo).
Trzeba też odpowiedzieć sobie na pytanie – w jakim konkretnie jadę celu? Czy tylko chcę odnaleźć i obejrzeć znane, opisane i oznaczone pomniki przyrody, figurujące w oficjalnych rejestrach (z tym bywa bardzo różnie), czy też mam chęć odnaleźć takie drzewa, które nie są nigdzie opisane, nie są chronione, a niewątpliwie odznaczają się swoimi gabarytami, kształtem, jakąś wyjątkową historią, legendą, itp.
U mnie, pasja odnajdywania wyjątkowych tworów dendroflory obudziła się bardzo niedawno. Jako główny cel, postawiłem sobie, że będę szukać nikomu nieznane (poza nielicznymi, przypadkowymi ludźmi i leśnikami), a zachwycające i urodziwe drzewa. Część z nich znam już od bardzo wielu lat, ale tak naprawdę, dopiero od końca 2015 roku, zacząłem znacznie bardziej zwracać na nie uwagę i bacznie się im przyglądać. Tak też m.in. powstał cykl Pereł Dendroflory Wzgórz Twardogórskich, który w tym roku będzie kontynuowany.
Wrócę do najważniejszej kwestii – gdzie szukać okazów dendroflory? Najlepiej opisać to w punktach, które z czasem pewnie rozbuduję, w miarę zdobywania doświadczenia w pasji łowcy drzew. Należy też podkreślić, że jest to punkt widzenia nizinnego łowcy drzew, szukającego okazów na terenie w przewadze nizinnym, który jest mocno przeobrażony przez działalność człowieka i w którym dominują lasy typu gospodarczego. Zupełnie inaczej może wyglądać strategia łowcza, łowcy drzew z gór lub terenów nadmorskich. ;))
1. SKRAJE LASÓW – zdecydowanie polecam chodzenie i szukanie drzew właśnie po skrajach lasu, najlepiej w pobliżu rowów, jakiś zdziczałych zadrzewień i zakrzaczeń. Często samotne szpalery, ewentualnie aleje, kryją w sobie rodzynki dendrologicze;
2. TERENY PODMOKŁE W POBLIŻU BAJOR, STAWÓW, RZEK – to wręcz klasyka terenu dla łowcy drzew. Zabagnione, podmokłe tereny, łęgi i grądy, często także zapomniane i zaniedbane, mogą kryć w sobie ogromne i wyjątkowe drzewo. Może to być, np. dąb szypułkowy albo któraś z gatunków topoli;
3. ZAŁOŻENIA PARKOWE I PAŁACOWE – wiele cennych pomników przyrody, rośnie właśnie w założeniach parkowych i pałacowych. To także tereny pod specjalnym “nadzorem” łowcy drzew. ;)) W pobliżu znanych pomników przyrody, mogą rosnąć okazałe i warte większej uwagi drzewa, które są jakby w cieniu znanych pomników, chociaż niczego im nie brakuje;
4. OKOLICE KOŚCIOŁÓW I CMENTARZY – tam też rośnie sporo pomnikowych drzew, a wśród nich, mogą zdarzyć się wyjątkowe egzemplarze, “czekające” na odkrycie i poznanie. Jeżeli chodzi o cmentarze to w grę wchodzą wszystkie: komunalne, parafialne, itp.
5. OKOLICE STACJI KOLEJOWYCH, DWORCÓW AUTOBUSOWYCH, PRZYSTANKÓW – kolejny, bardzo ciekawy teren dla łowcy drzew. Często przy stacjach lub przystankach tramwajowo-autobusowych rosną sędziwe lipy, dęby, topole, które są całkowicie zapomniane, a śpieszący się podróżni nie zwracają na nie uwagi.
6. PERYFERIE MIAST I OKOLICE WIOSEK, PRZYSIÓŁKÓW – to dosyć rozległe pojęcie. Praktycznie w każdej miejscowości, można spotkać jakieś dorodniejsze drzewa, znane tylko ich mieszkańcom. Warto zapytać ludzi o sędziwe drzewa. Chociaż moje doświadczenie jest jeszcze na etapie raczkowania w porównaniu z wieloletnimi praktykami sztuki wyszukiwania wyjątkowych drzew, to zdecydowanie polecam rozmawiać z miejscową ludnością i to najlepiej ze starszyzną. Już kilka razy miałem okazję zobaczyć drzewa i posłuchać opowieści/legend z nimi związanych od najstarszych mieszkańców o czym żadne Google nie piszą. ;))
7. INTERNET, PORTALE, LEŚNICY – jak wiadomo, Internet to kopalnia wiedzy. Ale nie jej jedyne źródło. Posiłkuję się mapą, Internetem, czasami zapytam też leśniczego o najdorodniejsze egzemplarze drzew w leśnictwie. To zdecydowanie może ułatwić odnalezienie okazałego drzewa. Największą jednak frajdę mam, gdy osobiście, bez jakiejkolwiek pomocy, odkrywam cenne drzewo, które mogę po swojemu nazwać, opisać, zmierzyć i sfotografować.
Jest jeszcze jedna kwestia. Czasami zdarza się trafić wyjątkowe drzewo, nie będące pomnikiem przyrody i raczej “zapomniane” w środku miasta. Z różnych przyczyn nie zostało ono zgłoszone do ochrony pomnikowej, a niewątpliwie na nią zasługuje. Przykładem są dwa oławskie dęby szypułkowe, o których napiszę szczegółowo, jak zgłoszę je do ochrony pomnikowej.
Łowca drzew to wspaniałe pasja i smutna refleksja, że dorodne drzewa, które wieki temu gęsto pokrywały niziny europejskie są obecnie coraz większą rzadkością i trzeba ich szukać z mapą, za pomocą Internetu i wywiadu w terenie. A są to bez wątpienia skarby, które bezwzględnie powinny być szanowane, chronione i pozostawione nietknięte przez ludzką, nie zawsze działającą w dobrych intencjach rękę.
Dąb Henryk robi wrażenie, Bliźniak też. Muszę Ich koniecznie poznać osobiście. Dotknąć, poczuć, “pogadać” z nimi… Puki jeszcze są… , albo puki ja, my, ludzkość jeszcze jesteśmy… “Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las” 😉 Dzięki Paweł za wspaniałą, dobrą robotę 🙂
Krzysiek. Wielkie dzięki za dobre słowa! 😉 Te drzewa są nieprawdopodobne. Wokół nich rośnie drzewna młodzież, co daje niesamowity kontrast. Kręciłem się wokół nich prawie godzinę. Dalej ciągnie się przepiękna aleja dębowa, w której dwa dęby zakwalifikowałem do cyklu Pereł Dendroflory WT. Jeden z nich ma w obwodzie pierśnicowym ponad 5 metrów i pozostaje praktycznie nieznany. Ogólnie to jest tam sporo szpalerów i alei drzew, głownie dębów szypułkowych. Ale widziałem też kilka ciekawych okazów jesionów i topoli. Nie miałem czasu, aby wszystko dokładnie obejść i obejrzeć, ale z pewnością tam wrócę. Kto wie, czy jednego wypadu nie poświęcę tylko tym terenom. Planuję wycieczkę pod koniec maja lub na początku czerwca aby sfotografować drzewa w pełnym ulistnieniu. 😉
Jeszcze kilka tygodni i częściej w las! 😉