Aktualności Las Perły dendroflory

“Pękający” dąb szypułkowy rozłupany.

“Pękający” dąb szypułkowy rozłupany.

W 2017 roku w cyklu pereł dendroflory pod numerem (10) opisałem i zaprezentowałem sylwetkę dębu szypułkowego : http://server962300.nazwa.pl/perly-dendroflory-wzgorz-twardogorskich-2017-pekajacy-dab-szypulkowy-z-kamienia.html, który rośnie w pobliżu wioski Kamień. Drzewo nazwałem “Pękającym” dębem z uwagi na V-kształtne rozwidlenie dwóch, konkurujących ze sobą przewodników konstrukcyjnych drzewa i związane z tym niebezpieczeństwo rozłupania się drzewa na pół. W tym roku uwieczniłem sylwetkę okazu na zdjęciach podczas wiosny i na początku lata.

Drzewo od dwóch lat jest bardzo dobrze widoczne z dalszej odległości wraz ze swoim dębowym kolegą “Potarganym”, ponieważ stary bór sosnowy, który rósł w ich pobliżu został wyrżnięty w pień. Wiedziałem, że drzewo balansuje na krawędzi wytrzymałości mechanicznej, zawsze kiedy szedłem je odwiedzić, trzymałem kciuki, aby wciąż dawał radę w trudnej dla niego sztuce przetrwania jako całość.  

Starsze fotografie ukazują niebezpieczną bolączkę drzewa. Pęknięcie ciągnęło się na całej długości pnia, szczelina powiększała się z każdym rokiem, w środku działały grzyby, różne inne patogeny i woda, które stanowiły podwalinę pod nadchodzącą katastrofę. 

Podczas ostatniej wycieczki, czyli 13. października ujrzałem “Pękający” dąb szypułkowy w stanie rozłupanym. Wytrzymałość mechaniczna drzewa osłabła poniżej oporu dla grawitacji i jeden z przewodników runął w dół. Tym samym rozpoczął się nowy etap w życiu drzewa. Z jednej strony lżejszy, z drugiej strony z rozległą podłużną raną, której drzewo nie da rady już załatać.  

Rozwidlenia V-kształtne są zaliczane do najpoważniejszych wad drzewa i nie bez powodu. Warto przypomnieć dlaczego.

1) Pomiędzy konkurującymi przewodnikami tworzy się tzw. zakorek. Nie jest to stabilne i trwałe połączenie tkanki drzewnej (wnętrze ma miękką, dość kruchą strukturę).

O samym zakorku można napisać, że jest to płat kory wrośnięty w drewno najczęściej w miejscach rozwidleń pnia na kilka przewodników. W takim miejscu struktura drewna jest niestabilna, miękka. Podczas większych podmuchów wiatru, drzewa z zakorkiem w V-kształtnym rozwidleniu wyłamują się najszybciej.

2) Rozwidlenia tego typu, często mają podłoże genetyczne. To oznacza, że po usunięciu jednego z konarów w rozwidleniu, drzewo po upływie jakiegoś czasu ponownie wytworzy podobne rozwidlenie i znowu pojawi się V-problem.

3) W zakorku nie tylko nie ma trwałego połączenia, ale często pojawia się woda, która zamarza w czasie panowania ujemnych temperatur i jeszcze bardziej osłabia wytrzymałość mechaniczną rozwidlenia. Do tego zakorek i szczelina między przewodnikami stanowią zaproszenie dla grzybów, które chętnie korzystają z takiej gościny.

Zastanawiam się, kiedy mogło dojść do rozłupania się “Pękającego” dębu? Z dużym prawdopodobieństwem stawiam na noc z 3/4 października, kiedy to po wyjątkowo ciepłym dniu (na wielu stacjach meteo posypały się październikowe rekordy ciepła), nadeszła silna struktura burzowa, która niosła ze sobą porywisty wiatr. Myślę, że to właśnie podczas przechodzenia tej burzy “Pękający” dąb zmienił sią na rozłupany. 

Drzewo znajdowało się jeszcze w stanie pełnego ulistnienia, przez co silny wiatr wiejący z różnych kierunków, mocniej napierał na nadwyrężone przewodniki. 

Jak teraz poradzi sobie pozostały przy życiu przewodnik i ogólnie cała roślina? Będę odwiedzać drzewo w każdym sezonie, oglądać i dokumentować na zdjęciach. Rozłupanie się “Pękającego” dębu ma też wydźwięk symboliczny. Po wycięciu pięknego boru sosnowego, który rósł w pobliżu, drzewo “załamało się” i poddało.

Kto wie, czy po wycięciu okolicznych lasów, wiatr bardziej nie hulał po “Pękającym” dębie i szybciej go nie rozłupał? Można doszukiwać się i takiej zależności. Pewnym jest, że wcześniej czy później doszłoby do rozłupania się drzewa.

Jedna chwila na zawsze zmieniła losy dębu. Zwycięski przewodnik będzie teraz musiał dostosować się do nowej sytuacji i przede wszystkim powinien obrać jakąś strategię obronną przed wnikającymi w drewno grzybami, bakteriami i owadami. Jak się nie uda to dołączy do leżącej na ziemi, drugiej połowy drzewa.

Takie są historie drzew i lasu pisane. Ciągła przemiana, taniec życia i śmierci. Lubię je obserwować i dokumentować. O “Pękającym” dębie nikt by nic nie wspomniał, gdyby nie taki jeden tree hunter włóczęga z Wrocławia. ;)) 

Nazwy drzewa nie będę zmienić. Kilka lat temu ochrzciłem go “Pękającym” dębem, kibicowałem jego walce z V-kształtnym rozwidleniem i niech tak pozostanie, chociaż obecnie jest już dębem rozłupanym. Przyszłość przyniesie przemiany. Jakie? To się okaże i zobaczy.

Historię “Pękającego” dębu najlepiej zna jego bliski towarzysz – “Potargany” dąb, który był świadkiem głośnego rozłupania. To też jest bardzo zacny weteran tych lasów, które w ostatnich latach dopadła nad wyraz zrównoważona gospodarka leśna… Skromny w swej mocno zniszczonej koronie, trwa na straży bramy lasów Kamienia i okolic.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.