facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 05 mar, 2016
- brak komentarzy
1650 kilometrów kwadratowych grzybowo-leśnego kultu. O Mekce grzybowej, tj. BORACH DOLNOŚLĄSKICH, rozmawiam z Łukaszem Chruszczem.

1650 kilometrów kwadratowych grzybowo-leśnego kultu.

O Mekce grzybowej, tj. BORACH DOLNOŚLĄSKICH, rozmawiam z Łukaszem Chruszczem.

BORY DOLNOŚLĄSKIE. Na to hasło, wszyscy zapaleni mniej lub więcej grzybiarze, dostają gęsiej skórki, myśli kotłują się w nich jak szalone, a grzybowe opowieści o tysiącach prawdziwków, powodują bicie serca w tempie, przekraczającym wskazania ciśnieniomierzy. Bory Dolnośląskie to wielka, żywa, majestatyczna legenda. To potężne, grzybowe emocje, dzikość, nieokiełznanie, wspaniała przyroda, poligony i duchy, stacjonujących tu kiedyś Sowietów. To wreszcie 5 mikroregionów, 9 wielkich kompleksów leśnych, 7 większych rzek i 10 nadleśnictw. Bory stanowią też grzybowy i jagodowy spichlerz Polski.

Tony owoców runa leśnego dla lokalnych mieszkańców są ważnym źródłem utrzymania, którzy zaopatrują w leśne surowce firmy przetwarzające skarby runa leśnego. Mój ś.p. znajomy grzybiarz Jurek, kiedy pierwszy raz nadepnął na lasy Borów Dolnośląskich, powiedział: „Jak wejdziesz w Bory, to już do końca życia, będziesz tam wracać. Nigdy nie okiełznasz w całości tej „zdziczałej” krainy, pewnie nie raz się zgubisz, ale zawsze będziesz tam wracać. Bez względu na wszystko”. Pierwszy raz, stanąłem w Borach Dolnośląskich w 2000 roku. Czar został rzucony. Trwa w najlepsze i umacnia się. ;)) Ten czar, “dopadł” również Łukasza…

1) Darz Grzyb Łukaszu! Powiedz nam o sobie kilka zdań i ujawnij, od kiedy zgłębiasz tajemnicę Borów Dolnośląskich oraz wskaż „winnego/winnych”, zaszczepienia w Tobie grzybowego nawiedzenia? ;))

Darz Bór Pawle. Witam również wszystkich miłośników grzybobrań i leśnych wędrówek. Pochodzę z Wałbrzycha. Tam też obecnie mieszkam, nieustannie poszukując pewnego pociągu. ;)) Z lasem związany jestem od urodzenia, a grzybowa pasja i leśne włóczęgi pozostają do dziś nierozłącznym elementem mojego życia. Moi rodzice, starzy harcerze, po raz pierwszy zabrali mnie do lasu gdy miałem zaledwie dwa miesiące, a pierwsze grzyby samodzielnie zbierałem mając kilka lat.

Moi dziadkowie byli wielkimi pasjonatami lasu. Jeden z nich świetnie zbierał grzyby i posiadał bezbłędną orientację w terenie, a drugi był myśliwym, z którym często wybierałem się do lasu. Również mój tato od najmłodszych lat przekazywał mi bezcenną wiedzę dotyczącą grzybów i ich występowania. To tym Panom zawdzięczam moje przyrodnicze, grzybowe, ornitologiczne i łowieckie zainteresowania. W Bory Dolnośląskie po raz pierwszy wybrałem się we wrześniu 2001 roku i od tamtej pory corocznie odwiedzam to miejsce.

2) Którą część Borów, najchętniej i najczęściej odwiedzasz. Jakie są tam największe walory przyrodnicze?

W Bory Dolnośląskie jeżdżę przez cały rok. Lubię poznawać i odwiedzać różne zakątki tego regionu nie tylko w sezonie grzybowym. Każda część tego wielkiego kompleksu leśnego jest pełna urokliwych miejsc. Południowa część Borów Dolnośląskich to lasy okolic Bolesławca, Osiecznicy, Węglińca czy Ruszowa. Północne Bory to lasy na południe od Szprotawy i Żagania i słynny poligon świętoszowski. Wschodnia część znana jest jako wrzosowa kraina i znajduje się na terenie Przemkowskiego Parku Krajobrazowego. Najsłabiej odkryte przeze mnie są zachodnie Bory, czyli lasy na zachód od Iłowej, choć i tam kilkukrotnie zawitałem.

Walory przyrodnicze Borów Dolnośląskich są bardzo duże. Informacje o bogatej faunie i florze tego miejsca każdy zainteresowany znajdzie w Internecie. Ja, wspomnieć muszę o wilku, głuszcu czy niedawno reintrodukowanym cietrzewiu. Każdy kto zawita w Bory Dolnośląskie, przekona się jak różnorodna siedliskowo jest ta część Polski. Znajdują się tu śródleśne stawy, doliny rzeczne, torfowiska, wrzosowiska czy wydmy śródlądowe. W zamierzchłych czasach lasy te miały charakter typowo puszczański. Oprócz sosny, duży udział miały także drzewa liściaste. Obecnie królują monokultury sosnowe z ubogim podszytem. Z uwagi na ubogie, kwaśne gleby bielicowe mające małą wartość dla rolnictwa, większość obszaru Borów Dolnośląskich pozostaje zalesiona. Stąd jest to raj dla zbieraczy runa leśnego.

3) Z tego co się orientuję, głównym środkiem transportu dla Ciebie na wycieczki w Bory jest samochód (w przeciwieństwie do mnie – grzybiarza „pociągowego” ;))). Czy możesz nam przybliżyć trasę, którą dojeżdżasz do opisanych przez Ciebie rejonów?

W Bory Dolnośląskie najłatwiej i najszybciej wybrać się autostradą A4. Dojeżdżając do węzła Krzyżowa możemy wybrać dwie drogi. Możemy kontynuować jazdę A4 w kierunku Zgorzelca lub odbić na północ autostradą A18 w kierunku Olszyny.

4) Jednym z głównych powodów, który przyciąga tysiące ludzi w Bory, są wspaniałe i obfite wysypy grzybów. W sprzyjającym dla grzybów roku, można tam nazbierać naprawdę olbrzymie ilości grzybów. Jakie są Twoje osobiste rekordy i które gatunki grzybów, dominują w Twoich zbiorach?

To prawda. Aby zaspokoić swoje grzybowe pragnienia, ludzie w Bory Dolnośląskie przyjeżdżają nawet ze stolicy. Nie jest niczym odkrywczym, że podczas obfitego wysypu grzyby można wynosić z lasu koszami. Ja najchętniej zbieram borowiki, kurki, rydze i zielonki, a rzadziej podgrzybki, maślaki, koźlarze czy opieńki.

Kiedyś po zakończeniu każdego grzybobrania liczyłem prawdziwki taty i swoje i ogłaszałem króla grzybobrania. Często walka była bardzo zacięta i o zwycięstwie decydowało kilka grzybów. Te wewnątrzrodzinne batalie wspominam bardzo miło. Dziś już tego nie praktykujemy. Nieskromnie dodam, że od wielu lat zwycięzca zawsze jest ten sam.

A propos wysypów. Pewnego razu wybrałem się do lasu. Dojście do miejsca docelowego zajęło mi godzinę. W przeciągu następnych kilkunastu minut zapełniłem kosz prawdziwkami. Rosły grupami po kilka, kilkanaście sztuk. Po pewnym czasie byłem zmuszony wysypać kosz i przyciąć grzyby tuż przy kapeluszu żeby się ich więcej zmieściło. Niestety tego dnia nie miałem drugiego kosza i dodatkowo gonił mnie czas. Pomysł z wrzucaniem borowików do kieszeni też nie wypalił. Bolało mnie widząc kolejne borowiki, które zmuszony byłem zostawić w lesie. Wtedy powiedziałem sobie, że taki „incydent” już się nie powtórzy. I kupiłem największy kosz dostępny w Internecie…

5) Wiem, że Twoją specjalnością, są, tak poszukiwane przez grzybiarzy borowiki sosnowe. Przeciętny grzybiarz, „wrzuca” je w swojej klasyfikacji do prawdziwków, ale wiadomo, że boletus edulis to nie to samo co boletus pinophilus. Czy mógłbyś opisać, na podstawie własnych obserwacji, co takiego szczególnego jest w terenach występowania borowików sosnowych? Przecież „na oko”, można rzec, że bardzo dużo regionów, ma sprzyjające warunki do wzrostu borowików sosnowych, a jednak na próżno ich tam szukać.

Specjalność to za duże słowo. Jest to mój ulubiony gatunek i znam ciekawe miejsca jego występowania. Pinophilus znaczy dosłownie „kochający sosnę” i w Borach Dolnośląskich gatunek ten preferuje właśnie piaszczyste bory sosnowe z wrzosem i borówką w runie. Warto wspomnieć, że w innych rejonach spotykany jest również pod świerkami, jodłami, a nawet bukami. Nie potrafię natomiast stwierdzić, dlaczego gatunek ten występuje stosunkowo rzadko. Może ma na to wpływ wiek drzewostanu, warunki klimatyczne lub skład gatunkowy runa leśnego?

6) 2015 rok był wyjątkowo kiepski dla grzybiarzy z powodu suszy. Czy pomimo tego, znając dobrze teren, można było wrócić z Borów z sukcesem (oczywiście jak na tamten rok)?

Bez dwóch zdań 2015 był rokiem słabszym niż ostatnie lata. Nie oznacza to, że nie dało się grzybów nazbierać. Trochę się już po tych lasach szlajam i z doświadczenia wiem, że wystarczy szybka zmiana miejsca i wchodzi się do lasu, w którym panują zupełnie inne warunki. Znajomość terenu naprawdę daje bardzo dużo. Stąd wielu „miejscowych” w tym roku grzyby nazbierało, a wielu „przyjezdnych” już nie. Ale grzyby były i lokalnie występowały wysypy. Trzeba było tylko odpowiednio trafić. Mnie nie do końca się to udało. Przyszły sezon będzie lepszy.

7) Bory Dolnośląskie to tereny, w których mamy również poligony wojskowe, zarówno czynne, jak i nieczynne. Żelastwa, amunicji i wojskowych śmieci jest tam jeszcze mnóstwo. Czy chodzisz po takich terenach i co byś poradził grzybiarzom, którzy przypadkowo trafią na taki obszar. Wiadomo, że nie są one do końca bezpieczne…

W przeszłości na terenie Borów Dolnośląskich znajdowało się wiele poligonów. Dzisiaj czynny jest jedynie poligon świętoszowski, który jest jednym z największych w Europie. Wiele jest także terenów po-poligonowych, na których do dzisiaj można znaleźć tablice ostrzegawcze o niewypałach, pociskach czy minach. Jeszcze kilka lat temu na tego typu terenach znalezienie półmetrowych pocisków nie było niczym nadzwyczajnym. Dzisiaj bardzo dużo się zmieniło. Saperzy wykonują świetną pracę i niebezpiecznego żelastwa jest coraz mniej. Osobiście poligon świętoszowski omijam szerokim łukiem, ale czasami zdarza mi się chodzić po terenach byłych poligonów. Ale nawet tam trzeba uważać. Zwłaszcza, gdy w okolicy saperzy rozminowują lasy. Zalecam wszystkim ostrożność, bo tej nigdy nie za wiele.

8) Praktycznie każdy grzybiarz, doświadczył w swojej grzybowej karierze jakiś szczególnych historii/wydarzeń, itp., do których chętnie wraca i opowiada o nich. Czy Ty również chciałbyś nam przekazać coś niezwykłego, co Ci się przytrafiło?

Bardzo miło wspominam pewne grzybobranie sprzed dobrych kilku lat. Udaliśmy się wtedy z tatą w zachodnie Bory Dolnośląskie. Pogoda tego poranka była katastrofalna. Było zimno, wietrznie i deszczowo. Jednak wyruszyliśmy. Grzybów tego dnia wcale dużo nie było, choć czasami trafiały się prawdziwki. Spacerowaliśmy po lesie nieco przemoknięci, kiedy trafiliśmy na TO miejsce. Młodnik, w którym rosły same borowiki sosnowe. Nazbierałem ich wtedy cały kosz. Rosły tylko i wyłącznie w tym jednym lasku. Mina jednego z miejscowych tubylców, gdy wracaliśmy do auta była bezcenna. ;))

Ciekawe było także pewne sierpniowe grzybobranie. Lato tego roku było bardzo mokre. Część leśnych dróg była kompletnie zalana, a przy rowach czuć było zapach zgniłych roślin. Było mokro i parno. Nazbieraliśmy wtedy po koszu młodych prawdziwków, a przez cały dzień spotkaliśmy zaledwie jednego grzybiarza. Nie było słychać nawoływań i okrzyków całej plejady gwiazd, co zdarza się niezwykle rzadko.

W pamięci utkwiło mi również bliskie spotkanie z jeleniami. Spacerowaliśmy sobie, kiedy nagle ziemia zaczęła nam drżeć pod stopami. W odległości kilkunastu metrów, w pełnym biegu przebiegła koło nas chmara jeleni. Chmary nie prowadziła licówka tylko byk z potężnym wieńcem. Łamał nim gałęzie, które latały na wszystkie strony. Czuć było potęgę mocy. Człowiek stał jak wryty…

9) Na koniec, odpowiedz nam na pytanie: Kocham Bory Dolnośląskie ponieważ…

…ponieważ właśnie tam wybuduję leśny domek, do którego wszystkich zaproszę jak tylko wygram w totolotka. ;))

Tego Ci życzę Łukaszu! ;)) Dziękuję za wywiad, fascynujące opowieści i urocze zdjęcia. ;))

DARZ BÓR I GRZYB!

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.